wtorek, 9 sierpnia 2011

dzień 10 - duma i szczepienie

Dzisiaj miałyśmy dzień pełen wrażeń, bo pojechałyśmy z małą do weterynarz. Panie weterynarz urzęduje w Falenicy, więc po drodze wpadłyśmy do moich rodziców, którzy mają dom z ogrodem i psa.
Skutek wycieczki jest wieloraki: Wetka Feniastą wymiziała, zaszczepiła, wymiziała, obcięła pazurki, wymiziała, obejrzała z każdej strony, wymiziała, uspokoiła mnie i moje wątpliwości ("bo ona się drapie, bo ona ma tutaj takie dziwne [a było to żeberko], bo czy ona nie ma uszu za brudnych") oraz wymiziała. Mała po tym ładunku bodźców padła tak, że mocno spóźnioną kolację jadła na leżąco i teraz śpi znowu (zresztą u wetki też była półprzytomna).



A ja spuchłam z dumy i powoli spuszczam powietrze, chwaląc się na lewo i prawo. Bo mała jest cudowna. Wspaniale zniosła obróżkę, smycz toleruje, podróż samochodem to betka. Jest też cudownie odważna, zaakceptowała mojego tatę, mamę również, ogródek zwiedzała najdzielniej na świecie. Super zachowywała się przy psie rodziców, najpierw wysyłając podręcznikowe wręcz sygnały uspokajające, kiedy tamten niepewnie podchodził do nowego zjawiska, a potem przeuroczo i wielce zadziornie pacając go łapami i nawet nieco podgryzając. Ale to, można powiedzieć, są dary od Boga, więc czemu duma?
Bo oprócz tego okazało się, że nawet wielkie rozpraszacze nie przeszkadzają wykonywać poleceń. Mala na początku trzymała się blisko mnie, co samo w sobie jest super. Ale najważniejsze, że okazało się, że przylatuje galopem na każde moje "chodź" i siada na każde "siad". I że aportuje szyszki, co z jednej strony jest skutkiem naturalnych skłonności, ale głównie jest wyuczone.
I tutaj można oczywiście powiedzieć, że to też naturalne, że mam szczęście, bo dostałam bystrego psa itd itp. Ja jednak mówię: bystry pies to jedno (a i on nie do końca spadł z nieba, w końcu kto wybrał rasę?), ale przywiązanie i przede wszystkim reagowanie na komendy to także, a może przede wszystkim skutek regularnej pracy i właściwie nieustannego budowania zaufania i więzi. Więc planuję być dumna, bo pierwszy test z bycia przewodnikiem zdałam na medal.

Tutaj suńka w galopie po przywołaniu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!