środa, 14 marca 2012

dzień 228 - recenzje, odcinek 1

Chwaliłam się kiedyś zakupami, obiecywałam, że podzielę się obserwacjami. Obietnicy dotrzymuję.
Zaczniemy od focha. Saszetka na smakołyki, o taka, okazała się być całkowitym niewypałem i spruła się paskudnie zupełnie bez powodu (tak, była używana, ale nie nosiłam w niej kamieni, nie szarpałam i nie robiłam niż poza normalnym użytkowaniem). Więc jestem na stanowcze nie.
Pejczyk nie zdał egzaminu, ale to nie jego wina - po prostu okazało się, że Fenka wsadza łapki w pętlę i może sobie zrobić krzywdę. Jeszcze go pewnie kiedyś użyjemy w innych sytuacjach.
Kliker jest znakomity. Poręczny, z fajnym, dość głośnym dźwiękiem, odporny, ale radził sobie z nim nawet pięciolatek. Super rzecz.
Orijen wciąż się sprawdza, chociaż widzę, że Fenka je go coraz mniej chętnie. Dlatego kończymy ten worek i spróbujemy chyba Magnussona, bo też wygląda fajnie i jest polecany przez znajomych.
Smaki Let's Bite już zachwalałam - ale lepsze są te mięsne, nie rybne. Chociaż nie oszukujmy się: za cenę paczki tych smakołyków można kupić dużo więcej świeżego mięsa i samodzielnie przygotować nagródki. Dlatego w kategorii "gotowe smakołyki" Let's Bite wypadają świetnie, ale raczej więcej ich nie kupię.
Na koniec jeszcze jeden gadżet, którym wcześniej się nie chwaliłam: kula na smaki. Jestem nią zachwycona, wraz z kongiem tworzy komplet, który uważam, że powinien miec każdy pies. Kong pomaga się wyciszyć, przynajmniej Fence, gdyż napycham go jakimś mazidłem (serek, gęsty jogurt, różne pasty) - chrupki itp. za szybko z niego wypadają. Kula natomiast nie nadaje się do zostawienia psu pod nieobecność właściciela, gdyż jest na tyle delikatna, że pewnie dałoby się pogryźć, ale pod nadzorem jest genialną zabawką-samograjem. Fence ogromną radość sprawia turlanie jej w kółko i pożeranie wysypujących się chrupek, dlatego często dostaje w tej formie posiłek.

Powoli zbliża się termin kolejnych zakupów. Mam poważny dylemat, czy kupić klatkę-namiot-transporter (coś takiego), czy nową metalową, bo stara, przeżywszy parę wypadków, już się do podróży nie nadaje. Zupełnie nie mam pomysłu. Doradzi ktoś?

1 komentarz:

  1. Z napełnialnych chew toys dla tollera polecić można squirrel dude w rozmiarze M, którego producentem jest Premier. Ma przewagę nad KONGiem w postaci wypustek, które spowalniają wypadanie zawartości :)))

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!