Zgodnie z obietnicą, dzisiaj wybrałyśmy się na Pole Mokotowskie na spotkanie z Gośką i Wołgą, jej sunią w typie długowłosego ONka. Wołga jest super fajnym i strasznie dzielnym psiakiem, bo ma już ze 12 lat (dokładnie nie wiadomo, bo to znajda) i problemy z kręgosłupem, powodujące lekki niedowład tylnych łap. Mimo to, staruszka dzielnie człapie i daje się nawet wyciągnąć do zabawy, a kiedy akurat odpoczywa, to wciąż obserwuje zabawy innych psów i wesoło na nie naszczekuje.
Przy okazji miałyśmy z Fenką okazję spróbować dwóch nowych rzeczy: Gośka dała nam frisbee, którym oczywiście musiałam od razu porzucać (poturlać właściwie). Fenka pierwszy raz miała do czynienia z frisbee na dworze, ale bardzo jej się spodobało, szkoda tylko, że i z dyskiem zdarzały jej się tryumfalne rundki zamiast prostego aportu. Ale fajnie, wygląda więc na to, że ja muszę potrenować rzuty i w wakacje będziemy szaleć.
Drugą nowością była podróż samochodem Gośki z Wołgą. Samochody Fenka ma w miarę opanowane, ale zamknięcie na małej przestrzeni z drugim psem było nowe i trochę z początku szokujące: Fenka zaczepiała leżącą spokojnie Wołgę łapą i naszczekiwała, jakby domagała się zabawy, ale nieco intensywniej i jakby odrobinę histerycznie. Na szczęście dość szybko jej przeszło i resztę drogi spędziła spokojnie, leżąc i sprzątając pod fotelem kierowcy.
Fajną obserwacją jest potwierdzenie tego, co i wcześniej podejrzewałam: Fenka, o ile nie jest ostro prowokowana brutalnym traktowaniem, dogaduje się z psami całkowicie bezproblemowo. Strasznie mnie to cieszy, bo z jednej strony świadczy o poprawnej socjalizacji, a z drugiej jest spełnieniem mojego marzenio-planu, bo właśnie ta cecha była na mojej liście najbardziej pożądanych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz!