Będzie wielce blogaskowo, ale uważam, że to zbyt zabawne, żeby się nie podzielić.
Wstaję. Wychodzę z psem. Potem pora się oporządzić, więc idę do łazienki, zazwyczaj zostawiając piżamę w łóżku. Mija chwila i słyszę tupot bardzo zadowolonych z siebie łapek. Przez uchylone drzwi łazienki widzę Fenkę, jak zasuwa przez przedpokój z pyszczkiem radośnie wypchanym a to moją koszulką, a to spodniami, a to - w lepsze dni - jednym i drugim.
I jakoś dzień od razu robi się weselszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz!