Zapomniałam się pochwalić. W środę (stąd "cofnięty" tytuł posta) Fenka po raz pierwszy jechała WuKaDką, i to na dość konkretnej trasie, bo 40 minut w jedną stronę. I jestem zadowolona. Na dworcu było bardzo ok (za wyjątkiem kretyńsko podnieconej reakcji na walizkę na kółkach, ale nad tym pracujemy) i w kolejce świetnie. Młoda wyraźnie uznała, że to to samo, co autobus, bo reagowała właściwie identycznie. W drodze powrotnej za to padła spać i wstała tylko na chwilkę, żeby bardzo niezgrabnie (z zaspania chyba) wtarabanić się na siedzenie. I tutaj przyznaję się, że uległam, ponieważ wagon był prawie pusty, a siedzenie plastikowe, które przy wysiadaniu wytarłam do stanu poprzedniego albo i lepszego.
Cieszę się, bo skoro wiosna, to może fajnie byłoby częściej pojeździć pod Warszawę, a spokojne znoszenie jazdy kolejką bardzo nam to ułatwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz!