wtorek, 18 października 2011

dzień 80 - smycz

Tak, wczoraj, czyli w dniu 79, nie działo się nic, więc wypadł.

Dzisiaj też brakło fajerwerków, ale leczę swój lęk przed spuszczaniem Feniastej ze smyczy. Dlatego poszłam na łączkę opodal domu i tam ja puściłam, co jak na mnie jest osiągnięciem, gdyż jest tam bezpiecznie, daleko od ulicy, o 13 było właściwie bezludnie i bezpsio, ale ja wciąż ze spuszczonym psem czuję się niepewnie.
Fenka udowodniła mi, że jestem durna. Wracała na każde moje miauknięcie, nie oddalała się za bardzo, była absolutnie kochana. Dlatego prawo prawem, ale myślę, że będę ją puszczać możliwie jak najczęściej.
Poza tym bawimy się w pracę węchową. Mała to kocha, widać, że pięknie się skupia. No i mamy sukces: oddała mi dziesięciogroszówkę, która upadła mi w sklepie i potoczyła się poza pole widzenia.

Nie zapeszam, ale niedługo może ustali się kwestia naszej współpracy ze Stowarzyszeniem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!