Nie dzieje się nic szczególnego.
Tydzień "w plecy", kiedy spacery ograniczone były do minimum, a mała głównie spała, narobił nam trochę szkód w edukacji. Fenka wprawdzie nie pozapominała komend, ale oduczyła się skupiania i nad tym pracowałyśmy przez ostatnie dni. Dzisiaj na spacerze było już naprawdę nieźle.
Prócz tego poszłyśmy do weterynarza, żeby skontrolował łapki i potwierdził (ewentualnie zaprzeczył), że można w sobotę iść poszaleć. Zbadał, uspokoił, potwierdził.
Innymi słowy, we're back in the saddle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz!