sobota, 10 listopada 2012

Praca popłaca

No i miałam rację. Nadrabiam brak długich spacerów sesjami treningowymi z klikerem. Nie jest to żadne szaleństwo - ot, jedna poważniejsza albo dwie krótsze sesje dziennie. Ale jest codzienna wspólna treningo-zabawa, nareszcie, bo długo udawało mi się zaniedbać systematyczność.
I powiem Wam, że mnóstwo razy czytałam, jak bardzo wspólna nauka i praca wzmacnia więź człowieka z psem, ile daje radości, jak szybko można zobaczyć postępy. Ba, sama wielokrotnie tego doświadczałam, bo  robimy z Fenką całkiem sporo. Jednak do tej pory, jak wspomniałam, miałam problemy z pracą systematyczną, codzienną, z wygospodarowaniem tych parunastu-parudziesięciu minut. Zupełnie idiotycznie.
Teraz, kiedy w końcu, od paru dni zaledwie, udaje nam się codziennie popracować, rezultaty przeszły wszelkie moje oczekiwania. Fenka robi błyskawiczne postępy, już prawie (po pierwszych porażkach, kiedy stosowałam złą metodę) opanowała "zawstydzone" kładzenie łapki na pyszczku (po trzech dniach!) i zauważalnie poprawiło jej się kombinowanie przy kształtowaniu. Inną cudowną sprawą jest to, że miałam okazję obejrzeć nasze chodzenie przy nodze odbite w drzwiach balkonowych i nie mogłam uwierzyć, jak znakomicie ono wygląda. 
Innymi słowy, wszystko, co można przeczytać o zaletach pracy z psem, jest prawdą. Naprawdę daje to mnóstwo przyjemności, naprawdę ogromnie poprawia dogadywanie się z psem, poza tym efekty widać niemal z dnia na dzień. Co więcej - to uzależnia i już ledwo wyobrażam sobie dzień bez takiej zabawy; szczególnie, że nie ma argumentów przeciw: czas znajdzie się zawsze, a zmęczenie znika, kiedy można pobawić się w tak fajny sposób.
Wszystkim więc polecam - kliker w dłoń, nagrody pod rękę, bierzemy psy i do zabawy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!