niedziela, 29 stycznia 2012

How is this not common sense?

Wydarzenia dzisiejszego poranka, kiedy jechałam z Fenką na trening - w ciągu 10 minut 3 osoby wsadziły małej ręce w nos, ogromnie nie irytując - zainspirowały mnie do wpisu na facebooku, a masowa reakcja na wpis facebookowy sprawiła, że powtórzę niemal to samo tutaj. Pewnie nikogo nie zaskoczę, ale pewne rzeczy trzeba być może powtarzać w kółko, aż w końcu dotrą do wszystkich.

Pierwotny apel mój brzmiał: 
"wyciąganie ręki do obcego psa jest przejawem głupoty, a w każdym razie lekkomyślności oraz niewychowania na granicy chamstwa. BŁAGAM, NIE RÓBCIE TEGO!".
Jest tam oczywiście błąd, zabrakło słów "bez pytania". Potem pierwotny wpis rozwinęłam i owo rozwinięcie chciałabym zamieścić tutaj celem popularyzacji:
Cała idea opiera się na dwóch założeniach - że sposób, w jaki wykorzystujemy naszą wolność nie powinien mieć negatywnego wpływu na innych oraz że naruszanie czyjejś przestrzeni osobistej bez pytania (i tutaj przyznaję, nie wspomniałam o pytaniu, bo było na szybko) jest niefajne. A uważam, że przestrzeń osobista to ciało plus ubranie plus "ekwipunek", czyli przedmioty, które ktoś ma przy sobie. Mam nadzieję, że to tej pory to jasne i możemy się zgodzić.
Co więc dzieje się, kiedy ktoś BEZ PYTANIA wyciąga rękę do obcego psa? (Tutaj  roboczo zdefiniujmy "obcego" jako psa nie naszego, ale też użyjmy zdrowego rozsądku: wiadomo, że nie wymagam, żeby zaproszeni do mnie do domu goście pytali o zgodę na głaskanie psa, ale jeśli najbliższa przyjaciółka zacznie mi zaczepiać psa, z którym akurat pracuję, będę zła).
Po pierwsze, ryzykujemy, czyli działamy głupio/lekkomyślnie. Pies może być chory, zarobaczony, mógł minutę temu pożywić się pysznym gówienkiem, mógł właśnie zostać zakropiony preparatem na kleszcze, który przez pierwsze ileś godzin pozostaje na futrze i przeniesiony ręką do oka czy ust jest mocno nieprzyjemny. Może to też być pies lękliwy i go wystraszymy, może wreszcie zareagować agresją (broni się, zaskoczony). Oczywiście, agresywny pies powinien być kontrolowany przez właściciela (w tym np. kagańcem), ale agresja lękowa możliwa jest u właściwie każdego psa, który poczuje się zaatakowany a jest na smyczy i nie ma jak uciec. Choć to akurat margines przypadków.
Po drugie, włazimy właścicielowi w jego przestrzeń osobistą. Wiem, pies nie jest rzeczą, ale jest "czyjś" i ten ktoś może akurat np. chcieć, żeby pies szedł równo przy nodze, a nie był głaskany, albo żeby patrzył na określoną rzecz, albo może gdzieś się spieszą itd itp. Poza tym nie jest przyjęte np. macać kogoś nieznajomego z zaskoczenia po kurtce, bo ładna, łapać za torbę, bo ciekawa, głaskać po włosach, bo śliczne czy dotykać obce dzieci, bo takie urocze. Wyobrażacie sobie pewnie, jak odebralibyście takie zachowania i jak byście zareagowali. Pies nie jest ani rzeczą, ani dzieckiem, ale jest sporo podobieństw - te do rzeczy już omówiłam, a do dziecka, bo to żywa istota, która ma emocje i preferencje, a która niezbyt może mówić i za którą właściciel odpowiada i on najlepiej wie, co teraz będzie dla psa najlepsze. I to do niego należy ostatnie słowo, bo to JEGO pies. I wyciągając bez pytania rękę do czyjegoś psa okazujemy właścicielowi lekceważenie.
Na facebooku wypowiedziały się też osoby, zwracające uwagę na odwrotny aspekt tego problemu: są psy, które same zaczepiają. Tylko tutaj wracamy do zasady niedziałania negatywnie na innych. Oczywiście, że tak jak pies i jego właściciel mają prawo do spokoju, takie same prawo mają ludzie bez psów. Należy pracować, żeby pies nie zaczepiał ludzi, nie był uciążliwy itd.
Sądzę po prostu, że zdrowy rozsądek i wzajemny szacunek mogą pozwolić posiadaczom psów i osobom, które psów nie mają spokojniej i sympatyczniej funkcjonować obok siebie. Dlatego fajnie byłoby, gdyby obie strony nie skąpiły ani jednego, ani drugiego.

2 komentarze:

  1. Zastanawiam się, czy każdy właściciel ma ten problem:

    http://goldtabasco.blogspot.com/2011/10/moge-go-pogaskac-bo-moj-jest-taki-sam.html

    http://goldtabasco.blogspot.com/2011/08/tabo-w-toruniu.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nie każdy każdy, ale psie edukacja w Polsce na razie raczkuje. Dlatego UDP jest tak dobrym pomysłem. I wpisy na blogach. I spokojne, grzeczne, ale konsekwentne napomnienia choćby dzieci, które może wysłuchają i zapamiętają (bo upomniany dorosły w 90% przypadków, jak wynika z mojego doświadczenia, strzela focha i tyle).

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!