piątek, 25 listopada 2011

dzień 118 - jest dobrze

Niewiele się działo w tym tygodniu, ale coraz fajniej układa nam się rutyna (ta przyjemna) wspólnego życia.
Nauczyłam się wychodzić z Fenką na długie spacery od razu, bez odkładania na potem - jakoś po spacerze wszystko jest lepsze, łatwiejsze, a ja mam bez porównania więcej energii i chęci do działania.
Poza tym coraz fajniej bawimy się nauką, szczególnie kształtowaniem. I bieganie za piłką idzie małej coraz lepiej.
Wciąż musimy popracować nad jej spokojnym zostawianiem, choć już kilka razy udało jej się nie rozlać wody z podwieszanej w klatce miski, co zdaje mi się, że świadczy o spokoju.
Popełniłam błąd, za bardzo ufając, że nauczyła się sygnalizować chęć wyjścia za potrzebą, ale naprawiłam to i znowu nie zdarzają się wypadki.
Dzisiaj Potwór dostał pierwszą kość, taką prawdziwą, jak z obrazka. Był zachwyt i świetna zabawa.
Poza tym strasznie cieszę się na nową formułę przedszkola i z faktu, że być może zacznie tam ze swoim szczeniakiem chodzić moja znajoma. A zawsze wesoło spotkać kogoś, kogo się zna, no i uważam, że to przedszkole zasługuje na polecanie.
Wielkimi krokami zbliża się test predyspozycji psa terapeuty. Stresowało mnie to, ale teraz jest już ok, podejdę do niego jak do ciekawej przygody. Jeśli się uda, będzie super, jeśli nie, to następnym razem - a przynajmniej będę wiedziała, nad czym musimy popracować.

A zbój, zmęczony spacerem i kością, śpi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!