czwartek, 7 marca 2013

Trzeci tydzień Charliego

U nas zmiany, tym razem na spokojne i na stałe. Definitywnie mieszkamy już w moim mieszkaniu, już bez Magdy i Draka.

Coraz lepiej poznaję Charliego i coraz bardziej mnie zdumiewa. Spokoju w klatce nauczył się w jeden dzień w nowym domu - fakt, że wstępnie przerobił ponton z klatki na confetti, ale wynikało to z naprawdę trudnej dla niego sytuacji, bo było to w czasie Magdy wyprowadzki, kiedy wszyscy chodzili po domu, wciąż trzaskały drzwi, a bidak nie wiedział, co się dzieje. Od tego czasu jednak jest bardzo, bardzo ok - przepracowałam to dzielnie, jak ze szczeniakiem.
Podobnie Fenka, która miała fazę na rozpaczanie, gdy zostawała w domu sama, a ja wychodziłam z Charliem, uznała, że to jednak nic strasznego. Mam więc w domu dwa ciche psy.

Prócz tego sprawdzam Charliego w masie nowych sytuacji. Na spacerach po okolicy jest kochany i wywołuje zachwyty przechodniów, szczególnie panów w strojach sportowych =). Charlie zaliczył też wycieczkę na Pole Mokotowskie.Wcześniej kupiłam obu psom kagańce fizjologiczne (Fenka chodziła w plastikowym, fajnym, ale zaczął się powoli rozpadać) i przeprowadziłam trening kagańcowania - z idealnym rezultatem, bo Charlie kaganiec ignoruje, sporadycznie się o coś ocierając. Przejechałam też wcześniej z samym Charliem kawałeczek autobusem i zdumiał mnie absolutnym spokojem i bezproblemowością.
Podróż na Pole z dwoma psami była samą przyjemnością. Charlie przeszedł samego siebie, kiedy położył się na podłodze autobusu i zaczął drzemać - i to dwukrotnie, w dwóch różnych pojazdach. Cudowna oaza spokoju ten mój bull.
Na samym Polu też było super. Fakt, muszę na okazje z mnogością bodźców jednak zabierać parówki (na zwykłych spacerach Charlie pięknie pracuje na karmę), bo jednak mały czasem trochę traci głowę. Mimo to, ogólnie zachowywał się wspaniale, przede wszystkim bez problemu zaakceptował Batiara i w ogóle nie miał problemów z żadnym psem, mimo że spotkaliśmy ich sporo.

W domu też jest super. Psy śpią, gdzie im się podoba (pozwalam im na to, bo oboje perfekcyjnie reagują na komendę "zejdź") i nawet w nocy nie ma bójek o prawo wstępu na moje łóżko. Jedzą osobno, ale stosunek Charliego do jedzenia jest kolejną zachwycającą rzeczą - dał sobie wyjąć z pyska kilka gryzaków. Poza tym coraz piękniej się szarpie sznurem oraz załapał klikerowo komendę "leż".

A kiedy piszę te słowa, psy bawią się obok - w spokojne podgryzanie z przepychaniem, bardzo delikatne (Fenka potrafi informować, kiedy jej się zabawa nie podoba, ale przy Charliem w ogóle tego nie potrzebuje).

Jest świetnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!