środa, 20 czerwca 2012

dzień 325 - wyższy poziom agility

Spokojnie spokojnie, nie ekscytujmy się, jeszcze nie mamy mistrzostwa kraju, ba, nawet nie wzięłyśmy udziału w żadnych zawodach, choćby o pietruszkę.
Tym niemniej, wczorajszy trening był inny, trudniejszy i ciekawszy. Otóż po raz pierwszy Nina (właśnie, czy ja wspominałam gdziekolwiek, że trenujemy pod okiem Niny Bekasiewicz? Co, nawias w nawiasie, jest kolejnym dowodem na to, że głupi ma szczęście, bo hej, Nina Bekasiewicz!), ustawiwszy torek, postawiła przy przeszkodach numery i kazała nam kombinować samodzielnie, jak to przebiec. No ok, coś takiego wydarzyło się na ostatnim treningu z Magdą, w przedszkolu jeszcze, ale to było dawno, na krótszej dużo sekwencji i bez namacalnych numerków =). A tutaj proszę, dziesięć przeszkód i my rzucone na głęboką wodę.
Zajarało mnie to niemożebnie. Po pierwsze, dziesięć to prawie piętnaście, a tyle przeszkód ma cały tor w zerowej klasie. A ja zawsze oglądając zawody zastanawiałam się, jakim cudem można ten tor spamiętać, wymyślić sposób przebiegnięcia, nie pogubić się i w ogóle och. Okazuje się, że 10 się da. Oczywiście, mój pomysł na przebieg nie był optymalny. Oczywiście, przy obu sekwencjach (bo potem była jeszcze ośmioprzeszkodowa) pierwszy przebieg miałam zdisowany, w obu przypadkach z powodu niedogadania się z Fenką w kwestii momentu i kierunku wejścia do tunelu. Ale potem dowiedziałyśmy się, jak wygląda najlepszy sposób na przebiegnięcie danego toru, miałyśmy okazję go parokrotnie przećwiczyć i, koniec końców, obydwa przebiegłyśmy. Strasznie, strasznie to fajne, ogromnie mi się podoba, że to wyzwanie, że myśleć trzeba, że samodzielnie coś można... Nakręcona jestem ogromnie.
W międzyczasie Fenka jakoś mimochodem nauczyła się bez problemu przebiegać przez miękki tunel - co ćwiczyła parę razy, ale zawsze wbiegała przy uniesionym rękawie, a wczoraj wpadła do niego jak burza i całkiem sprawnie wypadła.

Z humorystycznych, bo humor musi być w temacie agility: szukam sponsora butów do biegania po trawie (korków choćby), bo drugi trening z rzędu gdzieś się wywalam i dzieci się ze mnie śmieją.

PS. Metakomentarzem na temat blogowania niech będzie stwierdzenie, że dziwnie się pisze, kiedy się osobiście zna paru czytelników, bo od razu pojawia się pokusa albo pomijania pewnych rzeczy, skoro oni to wiedzą oraz ogólne krytyczne spojrzenie na wpisy pod nieco innym kątem. Ale z drugiej strony, hej, ktoś to czyta! =)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!