sobota, 9 czerwca 2012

dzień 315 - troubleshooting

Jak pisałam, Fenka ma od jakiegoś czasu problem z nadpobudliwością i dziwnymi czasem pomysłami, co najbardziej objawiło się na wypadzie nad Zegrze. A ponieważ uważam, że całkiem niezłym sposobem na problemy jest wzięcie się za ich rozwiązywanie, dzisiaj zamiast treningu obedience był spacer z obserwacją i szukaniem owych rozwiązań.

Diagnoza jest taka, że Fenka po pierwsze, ma mnóstwo energii i jest pobudliwa - tak ma i tyle. Po drugie, niewykluczone, że nie jest aniołkiem i ma pewne zapędy do bronienia tego, co uzna za swoje, czy to zabawki (a bywało, że oburczała psa, który podchodził po SWOJĄ WŁASNĄ piłkę, którą młoda mu ukradła), czy terytorium. Pocieszono mnie, że nie ma w tym mojej winy, najwyżej taka, że mała ma sporo zajęć w życiu, bardzo aktywne spacery i to może nakręcać ją dodatkowo.

Recepta także jest dwojaka. Z jednej strony, uczymy potwora się wyciszać. Czyli powinnam chodzić na spokojne spacery, faktycznie spacerowe, a nie z dzikim lataniem, piłką i ćwiczeniem wszystkiego. Najpierw na smyczy, potem ponoć pies nauczy się spacerowania (dosłownie rozumianego) i da się bez.
Mam też, korzystając z pięknego lata (o co zakład, że czeka nas załamanie pogody?), chadzać na zewnątrz, siadać gdzieś i zajmować się swoimi sprawami, żeby pokazać psu, że i na spacerach bywa jak w domu i że i tam można się wyciszyć, położyć czy nawet spać. Fajnie, mniej spędzę czasu przy kompie, więcej czytania.
Do tego mają dojść ćwiczenia z samokontroli, czyli zostawania, wyczekiwanie przy spuszczeniu za smyczy, przy jedzeniu, nawet przy zabawkach. I ewentualnie mogę, a nawet powinnam odwoływać Fenkę od dzikich biegów zaraz po zwolnieniu z czekania. Wszystko to ma na celu wyplenienie skojarzenia spacer = mega dużo podniet i szaleństwo.
Wygląda też na to, że zamieszkam w Powsinie, bo powinnam pojawiać się na treningach agility, w których nie będziemy brać udziału, a tylko pokazywać Fence, że nawet biegające pieski nie muszą powodować u niej dzikiego podniecenia.
Wszystko to wbrew pozorom nie znaczy, że mi się zwierzątko zanudzi, bo przecież poza tym wciąż będą nasze treningi. I tutaj wychodzi, że może faktycznie troszkę psa "przeaktywizowałam" i teraz to trzeba odkręcać.
Drugą rzeczą są te potwornie niefajne zachowania burkowe. I tutaj krótko: skoro sobie tego nie życzę, pies ma się o tym dowiedzieć, czyli będziemy korygować. Tutaj dostałam bardzo podobającą mi się poradę, żeby po korekcie proponować psu chwilę wspólnej pracy. To dobra metoda, żeby pomóc mu poradzić sobie ze stresem wnikającym z reprymendy i żeby pokazać, że wprawdzie dane zachowanie było niedopuszczalne, ale ogólnie wciąż jesteśmy fajni i się lubimy. Podoba mi się to, bo posyłam proste, zrozumiałe komunikaty.

Na bieżąco będę raportować postępy.

2 komentarze:

  1. Jakie to są zachowania burkowe?

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie typowe dla wiejskich burków podwórkowo-łańcuchowych: skoki, szczeki itp.

    Swoją drogą, mam apel - mogłabym prosić o (stałe) podpisy pod komentarzami albo logowanie z konta google? BO źle się czuję rozmawiając z anonimami.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!