poniedziałek, 11 czerwca 2012

dzień 317 - trening wyciszania


W ramach rozwiązywania problemu z Fenki pobudliwością, w niedzielę byłyśmy na luzującym spacerze. Bez wielkich sukcesów, wyciszenie takie sobie, przynajmniej burkowanie na rowery udało się opanować.

Za to dzisiaj szkolenie było dość niesamowite. Siedziałam otóż na dupsku, a cała zabawa polegała na tym, żeby Fenka spokojnie leżała, kiedy opodal odbywał się trening agility. I okazuje się, że nawet się daje. Młoda wprawdzie wchodzi bardziej w tryb pracy niż odpoczynku, ale jakoś to działa.
Poza tym szybko podniosłyśmy jej poprzeczkę, bo kiedy uspokoiła się przy biegających psach, kazałam jej samej biegać i uspokajać się potem. Były też rozpraszacze w postaci dużych ilości naraz innych psów, srodze szalejących tuż koło Fenki. Były nawet momenty, kiedy Fena leżała kawałek ode mnie na "zostań", do niczego nie przywiązana. I wszystko to wychodziło! Nie idealnie, daleko nam jeszcze do stanu, kiedy będzie drzemać między sekwencjami, ale jest dużo lepiej już. Mam wrażenie, że wynika to z tego, że kiedy w końcu Fenka zrozumiała, czego bym chciała (i co się jej opłaca), mimo wszystko dąży do wykonania, bo cwana jest i miła. Fajnie, podoba mi się to, bo znaczy to, że nie dziś, nie jutro, ale pracą na jasnych zasadach da się osiągnąć wymierne efekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!