niedziela, 23 września 2012

Frisbee

Wpadłam dzisiaj na chwilę do domu po różne drobiazgi i przy okazji złapałam nasze 4 frisbee - trzy Dog Chow'owe i jedno Dog Active.
Z frisbee ja nie mam żadnego doświadczenia, poza intensywnym kibicowaniem na zawodach DCDC w zeszłym roku i nieco mniej intensywnym w tym. Fenka widziała frisbee kilka razy, z czego najpoważniej na obozie agility, kiedy to w przerwie między treningami pobawiła się z nią Zosia Skipperowa. Wtedy też ja miałam okazję pozachwycać się stopniem wkręcenia mojego psa w tę zabawę i tym, jak szybko się uczy, a także podpatrzeć podstawy podstaw zachowania rzucającego.
Uzbrojona w mizerną wiedzę i 4 dekielki poszłam z Fenką na łączkę pod domem rodziców. I powiem Wam, zabawa jest niesamowita. Fenka na dyski reaguje szałem radości, chociaż namówiona potrafi się skupić i usłyszeć, o co proszę. Obiegania człowieka przed rzutem nauczyła się natychmiast. Uciekanie i rundki honorowe z dyskiem w zębach praktycznie nie wchodzą w grę. Łapanie dysków w powietrzu udaje się wprawdzie rzadko, ale widać, że Fenka próbuje. W sumie, jest masa radości, dziki entuzjazm, dawanie z siebie 100% i koniec końców pies, który po krótkiej zabawie wraca do domu i pada spać.

Na zawody raczej nie pojedziemy, ale wygląda na to, że znalazłyśmy sobie naprawdę fajną, nową zabawę.

2 komentarze:

  1. No, przyznam, dość super. Genialnie zastępuje patyki i inne bzdurki i przy okazji daje niezłe pole do ćwiczenia nowych rzeczy. No i pięknie, pięknie męczy psa.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!