piątek, 30 stycznia 2015

Małe sukcesy, wielka radosć

Trening przedwczoraj. Pierwszy długi i halowy od dawna. Fenka pobudzona jak nieszczęście, a co gorsza, ćwiczone od miesiąca kroczki przy nodze wychodzą jej... bokiem chyba, bo na pewno nie poprawnie. Złoszczę się, frustruję, robię przerwę, potem ćwiczymy nasze ulubione ćwiczenia, wracamy do kroczków, pierwszy sukces spektakularnie nagradzam, skaczemy, radujemy się, wyciszamy i koniec treningu.

Trening wczoraj. Drugi halowy w ciągu dwóch dni. Fenka skupiona, radosna, chętna do roboty, wpada na Magdę i wita się z nią jak z najukochańszą ciocią. Z duszą na ramieniu wracam do kroczków... Wychodzą!! Skubane kroczki idą! Ale nie idealnie, więc w przypływie szaleńczego geniuszu postanawiam spróbować sztuczki, która ponoć psom utrudnia: obok głowy Fenki trzymam rękę z samokontrolą. I nagle wszystko wychodzi fantastycznie! Tego właśnie potrzebowała, żeby się skupić i opanować, a zarazem domotywować. Ha!
A przy okazji korzystamy z wybitnego oka i zasoby metod Magdy, która pokazuje mi myk na ćwiczenie zmian pozycji (w najgorszej naszej parze, siad-leż). Fenka z Magdą śmiga pozycja jak zawodowiec.

Spacer dzisiaj. Załatwiałam sprawy na mieście, więc Fenek wylądował w bagażniku i pojechałyśmy na Pole Mokotowskie. I patrzyłam na tego małego pieska z chorągwią zamiast ogona, jak galopuje radośnie, nielegalnie i mało uprzejmie płoszy wrony, taszczy najcięższe kawały drewna, wraca na każde moje słowo, ani razu nie robi niczego dyskusyjnego (mimo biegaczy, rowerzystów i psów wokół) i wciąż ogląda się, czy za nią idę i czy czegoś nie chcę. Oraz pobawiłam się z nią w pozornie durne wbieganie na górkę - przypadkiem odkrywając, że moje zachowanie i słowa potrafią tego psiaka podkręcić i wyciszyć, przepięknie skupić i skłonić do szaleńczego biegu.

Wszystko drobiazgi. Ale jakże przyjemne, jakże ważne!

2 komentarze:

  1. Jak ostatnio u Was optymistycznie i wręcz wiosennie! Kurde proszę trochę pozytywnej energii do nas przesłać, bo u nas smolista rozpacz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brat Spacki i jego rodzina mają u nas dowolne ilości pozytywów zawsze!
      A optymizm... to jakoś się robi, trochę samo, a trochę z pracy. Nad sobą, w sensie. A bardzo uzależnia, więc trochę sam się nakręca =).

      Usuń

Dzięki za komentarz!