poniedziałek, 19 stycznia 2015

Dwie sucze na pasie, czyli spacer nieco inaczej

Wpis czekał na powstanie ponad tydzień - wstyd to straszny, ale nie rozpieszczał mnie czas wolny ostatnio.

Tym niemniej, zeszłej soboty poszłam na nietypowy spacer. Zabrałam otóż samochód, pas do dogtrekkingu (mam o taki: pas), dwie liny (Fenka ma starą a Activdoga, a Spacja Hifikę), dwie oszelkowane sucze (szeleczki z pradawnych otchłani Activdoga) i ruszyłam do lasu.

Wrażenia? Zdumiewająco pozytywne.
Wprawdzie parę pierwszych minut musiałam spędzić na tłumaczeniu Spacji (prośbą i, nie ukrywam, groźbą), że w tej zabawie nie chodzi o pasanie siostry w tę i nazad, ale potem poszło już gładko. okazuje się, że to właśnie Spacusia ciągnie jak parowozik, Fenka przy niej mogła iść na linie ledwo napiętej, a czasem wręcz wiszącej luźno. Dziewczyny fajnie reagują na komendy kierunkowe, prawie nie zdarzają się im zrywy bez sensu, plączą się sporadycznie. Jedyny problem, jaki miałam, to zamiany miejscami, przez które musiałam czasem odpinać jedną linę, bo ich krzyżowanie powodowało naciskanie na siebie karabińczyków. Niewątpliwie przy dwóch psach polecam dwójnik. Innych jednak trudności nie było, spacer, choć krótki, dał nam masę frajdy.

Teraz pora na dłuższą wyprawę w dwa ludzie, a do tego, uwaga uwaga, nadchodzą nowe szele!

Parę zdjęć (głównie dla niesfejsbukowanych):

Bliźniaczki w uciągu mniej-więcej równym:

Bliźniaczki pozujące, ale aparat w telefonie za wąsko łapie, niestety - a cofnąć się nie ma jak, kiedy psy na sznurkach.


I znowu suki w uciągu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!