czwartek, 9 lutego 2012

dzień 194 - resocjalizacja

Po raz kolejny mam dowód na to, że wychowanie psa jest procesem tak złożonym, że proszę siadać i że każde zaniedbanie czy niepomyślenie ma konsekwencje (podobnie jak wszystkie starania, ale chwilowo nie o tym będzie).
Kiedy Fenka była mała, chodziła ze mną wszędzie. Potem jednak przyszła zima, zwiększająca szansę, że nas gdzieś nie wpuszczą, poza tym małe nauczyło się grzecznie zostawać w domu. Więc zostawała. Oczywiście nie całe dnie, ale bywała ze mną głównie w parkach i na placu treningowym, a po ulicy chodziła mało.
A dzisiaj postanowiłam, że przed spacerem po parku pójdziemy oddać mój telefon do serwisu. Daleko nie było, ale po drodze i autobus, i tramwaj, i spacer ulicami. I jak? Straszliwie. Z Fenki wyszedł mały barbarzyńca, który na ulicy szaleje, w autobusie chce biegać, w tramwaju zwiedzać, a na dodatek bawić się z każdym (dość namolnie), o holowaniu mnie na smyczy nie wspominając. Wszystko to przy słabej reakcji na jakiekolwiek moje słowa, a nawet na podstawione pod nos smakołyki.
Kiedy minął pierwszy szok (i, nie ukrywam, złość), uznałam, że nie ma co się psu dziwić. Rzeczy widywane rzadko będą psa szokować albo fascynować, będą rozpraszać, szczególnie, jeśli nie jest mistrzem posłuszeństwa. A Fenka ulice i środki komunikacji widywała ostatnio za rzadko, za mało (najwidoczniej) pracowałyśmy w rozproszeniach. Tyle diagnozy. Wnioski? Od dzisiaj więcej pojeździmy i częściej będziemy odwiedzać centrum, bo trzeba Feniastej, która powoli wyrasta na wiejskiego burka, przypomnieć, że jest psem z miasta i że miasto jest fajne. Myślę, że przy odpowiednim moim skupieniu i odrobinie cierpliwości pójdzie sprawnie.

Za to w parku jest super. Fenka trzyma się dość blisko, poza tym nabrała wzruszającego zwyczaju wyrywania do innych psów i zatrzymywania się w pół kroku, żeby spojrzeć na mnie pytająco. Serio serio. To zapewne skutek twardego odwoływania. I aport idzie coraz lepiej, rundki honorowe bywają coraz rzadziej, za to coraz częściej piłka ląduje mi pod nogami.

Fajnie jest. Ale praca, praca, praca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!