wtorek, 19 lutego 2013

Pierwsze dni Charliego, zapewne odcinek 1

W telegraficznym skrócie napiszę, bo inaczej wyjdzie cała książka. Ogólnie, jest świetnie, dużo lepiej, niż przypuszczałam.

Na spacerach Charlie jest niedoścignionym ideałem psa. Pięknie chodzi na smyczy, jeśli pociągnie, natychmiast wraca, gdy usłyszy swoje imię. Rozumie doskonale komendę "uwaga" (zwalnia i szuka, na co ma uważać), ale także nieźle "lewo" i "prawo", a jeśli nie zrozumie, to pięknie reaguje na sugestie smyczą. Ignoruje ludzi całkowicie, psy właściwie też, chociaż nimi czasem się interesuje, ale nie ma w tym żadnej agresji. Z zabawnych, ma w zwyczaju "liczyć stado", to znaczy, jeśli wychodzi z nim więcej, niż jedna osoba, od czasu do czasu zaczyna szukać pozostałych, obija się o nie lekko i kiedy znajdzie wszystkich, idzie dalej. Z zasady chodzi spokojnie, czasem widać po nim lekkie pobudzenie, ale jak mówię - ideał.

W domu też jest lepiej, niż się spodziewałam. Charlie błyskawicznie orientuje się w przestrzeni, uczy się gdzie co stoi i porusza się bez pomocy. Bez trudu znajduje też ludzi, których uwielbia śledzić, gdziekolwiek pójdą. Nie szczeka na odgłosy z klatki schodowej (i mam nadzieję, że Fenka go tego nie nauczy), a wszystkich wchodzących do domu wita radośnie, bez cienia podejrzliwości. Okazało się też, że pięknie zachowuje czystość w domu, nawet pomimo poprzeprowadzkowych problemów z brzuchem (które teraz już przeszły, więc zaczynamy akcję "Charlie pięknieje w oczach").
Okazuje się, że zna komendę "siad" i "podaj łapę". Poza tym pieknie skupia się na jedzeniu, więc istnieje spora szansa, że będzie z niego tytan pracy.
Z wad, żebrze o jedzenie w sposób bezczelny i nachalny. Drugą wadą jest to, że pozostawiony sam w domu wywalił wszystko z otwartej szafki i ewidentnie chodził po stole (choć tajemnicą pozostanie, jak ślepy pies na stół wszedł, skoro krzesła były specjalnie tak ustawione, żeby mu to maksymalnie utrudnić). Z drugiej jednak strony nie wył i niczego (poza opakowaniem makaronu) nie pogryzł i nie zniszczył.
Na zamknięcie w klatce, to której wchodził niezbyt chętnie i pewnie, reagował gadaniem (Charlie wydaje absolutnie niesamowite dźwięki, swoją drogą), więc wolny dzień dzisiejszy poświęcam w ogromnym stopniu na trening klatkowy. Okazuje się to jednak dość proste, ponieważ upchnęłam w klatce jego ukochany od pierwszej chwili ponton. Kiedy więc usiadłam pisać te słowa, Fenka poszła do siebie, a Charlie pokręcił się po pokoju w poszukiwaniu wygodnego legowiska. Na łóżko nie pozwoliłam mu wejść (zresztą pięknie reaguje na komendę "nie"), a że wcześniej bawiłam się z nim w szukanie smakołyków w klatce i wiedział, że tam miękko, w końcu do niej wlazł poszedł spać. Wietrzę szybki postęp w temacie.

Pozostaje temat Fenki. Otóż psiaki dogadują się bardzo fajnie. Fenka ma dużo więcej problemów z Charliem, niż odwrotnie - bywa zazdrosna, a momentami wyraźnie nie rozumie, czemu ten pies ją całkowicie ignoruje albo czemu na nią wpada. Charlie raz próbował na nią wejść, ale wyraźnie poinformowałam go, że sobie tego nie życzę i temat się skończył. Ogólnie jednak jest spokój i bardzo duża tolerancja.

Dobrze jest. Długa droga przed nami, ale to będzie super podróż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!