sobota, 24 marca 2018

Pierwszy dzień seminarium tollingu ze Sverkerem Haraldssonem

Piszę na gorąco, więc nie będzie wstępu o tollingu i Sverkerze, będzie samo tłuste.
Z Fenką tollingu nie ćwiczyłyśmy prawie wcale: na seminarium jechałyśmy po trzech sesjach skradania się do wody (udanych) i tyluż (podobnie udanych) sesjach podawania do ręki dummy balla. Ale myślałam, że ok, to mamy, więc wstydu nie będzie.
Dzisiejsze pierwsze wejście zweryfikowało mocno to podejście. Fenka, mimo wyspacerowania i przypomnienia zachowań, dostała na widok wody pie**olca, straciła kontakt z bazą, mózg przeszedł jej w stan ciekły. Sverker pomógł ją nieco ogarnąć, ale w zasadzce też dziczyła, uciekła ze trzy razy do wody z piłką, po aport też nie pobiegła, wolała wleźć do stawu.
Sverker podsumował nasze wejście słowami: "It was... fun. For the audience." Mi za to stanowczo nie było do śmiechu, przeciwnie, czułam się, jakbym odbyła podróż w czasie 4 czy 5 lat wstecz do najgorszych fenkowych lat. Do psa, który nie radzi sobie z emocjami, a ja nie umiem mu pomóc. I bardzo nieprzyjemne to było uczucie.
Zamiast więc jeść lunch, poszłyśmy ćwiczyć, skupiając się głównie na dochodzebiu do wody przy piłce zostawionej z tyłu, z nagradzaniem poprzez wysłanie do tej piłki. Wyglądało to nieźle.
Na drugie wejście zameldowałam się z psem wykąpanym w innym stawie, który sama znalazła, skupionym i przytomnym. I co?
I podeszła do zasadzki przy nodze, lekko tylko chwilami wyprzedzając.
I aportowała piłki jak szatan, bez zbaczania z trasy (choć rundki honorowe owszem, bywały).
I wreszcie wysłana po dummy-kaczkę najpierw wysiedziała pięknie rzut, potem poleciała jak strzała, nie uwierzyła, że ma zaaportować to coś, wróciła do mnie, a na powtórzoną komendę wystrzeliła, podniosła, przyniosła galopem po idealnie prostej linii i oddała mi z siadu prosto do ręki.
"That was different", powiedział zdumiony Sverker.
Jutro treningowy tolling trial. Ale jakkolwiek pójdzie, my już wygrałyśmy.

1 komentarz:

  1. Dzielne jesteście! Też mnie załamują takie momenty i naprawdę podziwiam, że siebie i Fenkę tak szybko pozbierałaś. Mega mi się to Twoje podejście podoba :)

    PS. Może napiszesz kiedyś coś więcej o samym tollingu bo z mojej perspektywy to jakaś czarna magia tylko dla rudych piesków. :P

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!