środa, 27 stycznia 2016

Seminarium obedience z Siv Svendsen, 16-17.01.2016 - część faktograficzna

Tytułem wstępu: ten wpis zawierał jeszcze część wnioskową - niestety, nie zapisała się ona przez kaprys internetu lub Bloggera, a jak mawiał wieszcz "zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma" i na odtworzenie jej z głowy (czyli, hehe, z niczego) nie mam obecnie... no, głowy właśnie.
Druga część nastąpi więc... kiedyś.
Miłej lektury!

Usiadłszy do pisania niniejszego posta, odkryłam coś, co wywołało wielki mój smuteczek: ponad tydzień zajęło mi zebranie się do napisania relacji z ostatniego semi, w którym uczestniczyłyśmy.
Przepraszam Was, Osoby Czytające.

Tym niemniej, cóż - na seminarium z Siv byłam. Budżetu wystarczyło na to, bym jednego dnia uczestniczyła z psem, a drugiego jako obserwatorka. Podsumowując krótko, było super. W ramach dłuższego podsumowania, kilka myśli i historii luźnych.

Cóżeśmy robiły z Rudą?

Z techniczności: na naszych wejściach, dwa razy po 20 minut, pracowałyśmy najpierw nad chodzeniem przy nodze, potem nad kwadratem. I tutaj poczyniłam obserwację, która towarzyszyła mi przez całe seminarium: Siv ma ogromny talent do wypatrywania pozornie drobiazgów, które stanowią sedno problemu. Tak było z naszym chodzeniem: okazało się, że za dużo trenuję to ćwiczenie treningowo, patrząc na psa w lekkim pochyleniu, a za mało w pozycji "zawodowej", czyli proste plecy i wzrok utkwiony w przestrzeń. I niby nic, niby drobiazg, a okazuje się, że zmiana w psiej głowie wszystko i powoduje trudności. Przy praca nad kwadratem zaś okazało się, że Fenka samo ćwiczenie umie znakomicie, ale do doszlifowania detali potrzebna jest samokontrola zabawką, ją natomiast mamy niezrobioną tak dobrze, jak powinnyśmy. Wystarczyła chwila pracy nad tym elementem, żeby wykończenie kwadratu zaczęło się poprawiać. Zachwycona byłam.

Co robiłam bez Rudej?

Mam taki wstydliwy sekret: bardzo trudno jest mi się skupić na obserwowaniu seminariów. Masa znajomych, a często dawno niewidzianych osób, wiele tematów do obgadania, często możliwość radosnego wyskoczenia na papieroska... Wszystko to pochłania moją uwagę bardziej niż powinno. Dlatego błogosławieństwem jest dla mnie możliwość tłumaczenia, bo wtedy poświęcam 101% uwagi temu, co robi akurat działająca para i zazwyczaj zapamiętuję wszystko na długo. Nie inaczej było i teraz, aż żałuję, że spora grupa uczestniczek semi tłumaczenia nie potrzebowała.

To, co widziałam, upewniło mnie w przekonaniu, że Siv jest naprawdę świetną trenerką. Oprócz oka do detali i zdolności szybkiego docierania do sedna problemu, podoba mi się, że nie idzie jedną drogą, ale bardzo modyfikuje metody w zależności od psa. Ujęło mnie też, że nie ma w niej żadnego zadęcia, entuzjastycznie skorzystała z pomocy Tomka Jakubowskiego, kiedy pytanie o skok przez przeszkodę okazało się wymagać zaawansowanej wiedzy z dziedziny techniki skoku. No i Siv ma fajne poczucie humoru, a to coś, co bardzo cenię.

Z mniej pozytywnych elementów, sporo marzłam. Wprawdzie seminarium odbyło się na hali, ale jest to nieogrzewana i posiadająca niezbyt szczelne okna hala Team Spirit. Muszę się sporo nauczyć w temacie ubierania się odpowiednio do warunków, czyli nie tylko do temperatury, ale także planowanej aktywności (bo to, że na spacerze z psami było ciepło, nie znaczy nijak, że ciepło będzie i podczas kilku godzin stania w bezruchu na hali).

Na koniec, teaser słowny: poza drugą, bardziej filozoficzną częścią tego wpisu, kiedyś pojawić się może filmik...

4 komentarze:

  1. Jejku, jejku, strasznie Ci zazdroszczę - niestety, mój budżet nijak nie chciał zmieścić w sobie takiego drogiego seminarium. :( Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś trafi się taka przyjemność w lepszym dla mnie finansowo okresie.
    Zdecydowanie też muszę ćwiczyć więcej chodzenia prz nodze w pozycji "po Bożemu"... Dzięki!

    PS. Czekam na filmik, bardzo, bardzo! I na drugą odtworzoną z głowy część wpisu także!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby nie było: usunęłam, bo była to kiepska reklama innego bloga, bez żadnego związku z moim postem. A tego nie lubię.

      Usuń
    2. Żeby nie było: usunęłam, bo była to kiepska reklama innego bloga, bez żadnego związku z moim postem. A tego nie lubię.

      Usuń

Dzięki za komentarz!