poniedziałek, 1 września 2014

Seminarium obedience z Magdą Łęczycką, Warszawa, 30-31 sierpnia

Odkąd dowiedziałyśmy się, że Magda Łęczycka prowadzi seminarium na terenie Animaga, czyli placu kilometr od naszego domu. wiadomo było, że nas tam nie zabraknie - i tak oto spędziłam dwa dni obikując w pięknym słońcu końcówki lata.

Semi zorganizowane było tak, że najpierw odbywały się dwudziestominutowe wejście indywidualne, potem przerwa (pierwszego dnia również wykład) i trening grupowy - psów było tylko 8, a Magdzie pomagało jej 3 współtrenerów ;), więc nie było możliwości poczuć się zaniedbanym, za to dużo lepiej wykorzystaliśmy czas. Podczas indywidualnych wejść każdy, tradycyjnie, pracował nad wybranym zagadnieniem, podczas grupowych przerobiliśmy wszystkie ćwiczenia stanowiące podstawy obikowe. W międzyczasie zaś panowała atmosfera pół skupiona, pół piknikowa, można było napatrzeć się na innych, posłuchać porad Magdy, objeść słodyczami... i obejrzeć, przetestować i kupić zabawki, smakołyki i karmy ze sklepu Psiesmaki.com, który całe wydarzenie sponsorował, co było strzałem w dziesiątkę, bo nic tak nie motywuje psa, jak nowe, pyszne żarełko i nowa, ciekawa zabawka.

Tyle ogólności, pora na kwestie osobiste. Fenka jest jaka jest, szłam na seminarium z chęcią pochwalenia się efektami "norweskiej zasadniczej pozycji wyciszającej" i planem popracowania nad czasem skupienia - wyszło, jak zawsze: inaczej, ale lepiej.
Co do norweskiej zasadniczej: działa przepięknie. Pierwszego dnia wyjęłam Fenkę z klatki, kiedy  do pracy wchodził poprzedni pies i siedziałyśmy sobie bite 20 minut w przyjemnym spokoju; zastosowałam ją też w przerwie treningu i uzyskałam psa luźno leżącego, co widoczne będzie na zdjęciu poniżej. Drugiego dnia korzystałyśmy z niej podczas przerw w treningu grupowym, efekt podobnie doskonały. Zachwycam się tym faktem nieustannie.


W ogóle podejrzewam, że ktoś podmienił mi psa. Fenka nieco hałasowała na początku pierwszego dnia, ale wielokrotnie przyłapałam ją na leżeniu w klatce i spokojnym patrzeniu, jak inne psy bawią się zabawkami, obiegają i szaleją na inne wymyślne sposoby. Leżała! Ona! Nie było ani jednego dzikiego kicania z jazgotem na widok niczego. Był za to pies chętny do pracy, myślący, skupiony i naprawdę, naprawdę ogarnięty emocjonalnie. Nie jest to tylko moje wrażenie, potwierdziła je sama Magda.
Co do samego obedience, cóż, Magda spokojnie, acz stanowczo wskazała nam właściwą drogę i nie jest to droga budowania łańcuchów, ale samokontroli i tłuczenia podstaw. Przy pierwszy wejściu położyła duży nacisk na elastyczność treningu, na zaskakiwanie psa, nagradzanie i działanie w sposób dla niego nieprzewidywalny oraz, przede wszystkim, czytanie psa na bieżąco. Drugiej wejście było o zmianach pozycji i tutaj wyszła potrzeba pracy z samokontrolą; oraz o aporcie, którego nie zrobiłyśmy, bo wyszła - dla odmiany - potrzeba pracy z samokontrolą na zabawkach. Genialną rzecz zrobiły mi ćwiczenia grupowe, które dokładnie wynotowałam i mam wrażenie, że w końcu kompletnie rozumiem, jak budować podstawy. W bonusie Magda uporządkowała mi wiedzę, jak karać psa za nieakceptowalne zachowanie i bardzo mi się ta metoda podoba, bo bez nadmiernej awersji jasno komunikuje psu, że przegiął.

Co więc wyniosłam z tego seminarium?
Przede wszystkim porządek. Jeszcze nie przepisałam notatek, a już mam poczucie, że dokładnie wiem, jak zabrać się do dalszej pracy i jak ogarniać Fenkę na co dzień. Nie ma, moim zdaniem, ważniejszej rzeczy.
Po drugie, dostałam silne wzmocnienie, bo widzę, że to, co z Fenką robię, przynosi efekty, a pomoc z jej emocjami była od dawna moim priorytetem - cudownie widzieć, że jesteśmy na dobrej drodze.

Naładowana energią i z porządkiem w  głowie jestem gotowa zacząć rozdział pod tytułem jesień z obedience. A dla Was jeszcze kilka zdjęć, wszystkie podkradzione Monice z Psichsmaków.



3 komentarze:

  1. Możesz wytłumaczyć co to jest ta norweska pozycja wyciszająca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, chociaż wtedy nie będzie to takie zabawne ;).
      To taka pozycja, pokazana nam przez norweskie trenerki na obozie dogoterapeutycznym. Polega na tym, że się siada, bierze psa przed siebie i głaszcze po klacie, w razie potrzeby przytrzymując za obrożę (bo szczególnie na początku pies może wcale nie marzyć o wyciszeniu). Podobno (i są na to badania), taka pozycja plus dotyk powoduje wydzielanie oksytocyny u obu stron, głaszczącej i głaskanej. Dodatkowo, na dłuższe posiedzenia oraz dla psów niezbyt szalejących na żarcie, można wysypać garść smaków na ziemię przed sobą i kiedy się czuje, że pies się rozluźnia i że nie próbuje do nich sięgać, powolnym, spokojnym ruchem mu je podawać po jednym. Wzmacnia to nudzenie się, relaksację i rezygnowanie, bo żarcie jest dopiero za luz.
      Jak widać na załączonym obrazku, Fenka w tej pozycji dość szybko luzuje tak, że obsuwa się po mnie do leżenia. Pozwalam na to, bo siedzenie jest po to, że łatwiej się tak psa trzyma i trudniej mu pożreć z zaskoczenia smakołyki, ale nie jest konieczne, najważniejszy jest relaks. Przy dłuższych sesjach zdarzało jej się zdrzemnąć, a wokół trenowały psy.

      Usuń
    2. To takie buty :D dzięki za wyjaśnienie bo byłam strasznie ciekawa :)

      Usuń

Dzięki za komentarz!