czwartek, 13 lutego 2014

Sprzęt od Furkidz

Wielce popularne są na różnych blogach recenzje produktów. Zazwyczaj tego nie robię, ale wyjątkowy towar zasługuje na odstępstwo od reguły. Dzisiaj więc będzie o produktach firmy Furkidz.

Wpis powstaje w dużym stopniu z tej okazji, że wielkimi krokami nadchodzi rok z Karolkiem, a Karolek przez całe życie u mnie chodzi w tej samej furkidzowej obroży i na tej samej smyczy. Uznałam więc, że pora kupić mu jakiś nowy sprzęt, a kiedy wybór bez wahania padł na... Furkidz, uznałam, że warte jest to wpisu.
Warto może powiedzieć, że produkty Furkidz to podstawowy psi sprzęt (smycze, obroże, szelki przede wszystkim), szyty na zamówienie. Interesująca mnie (i chyba podstawowa) linia produktów nazywa się Comfort i robiona jest z taśmy obszytej materiałem.
Karolek przez 11 miesięcy nosił obrożę szeroką na 4 cm i obszytą materiałem zwanym Spicy, teraz niestety niedostępnym. Pierwszy fakt: w temacie, że obroża piękna, zaczepiło mnie kilkanaście przynajmniej osób. Zresztą na modelu prezentowała się faktycznie zacnie:
Do tego smycz, 2,5 cm szerokości, przepinana.
11 miesięcy to dużo czasu, szczególnie, kiedy nosi się jedną obrożę zawsze poza domem, kiedy się włazi w wodę, ciora ją po krzakach, moczy, błoci i mrozi. I ciągnie, a Karolek owszem, pociągnąć umie czasem. Ja też mam do przedmiotów pewien sentyment, ale ostatecznie podchodzę do nich praktycznie i dlatego uświniona obroża bezceremonialnie pakowana była do pralki i prana z wirowaniem (kiedy pamiętałam, w worku, żeby metal mi pralki nie obił; często jednak w jednym worku z metalem z innego psiego sprzętu). Jak biedny sprzęcik zniósł takie okrutne traktowanie? Otóż na zdjęciu sprzed chwili prezentuje się tak:
Złośliwie przedstawiłam go z najgorszego kąta. na zdjęciu widać, że spod materiału obroży wyłazi jasnoszara taśma - ale powiem Wam, że taśma owa pozostaje nienaruszona, tak więc walor estetyczny może ciut spadł, ale bezpieczeństwo ani trochę. Poza punktami newralgicznymi śladów użytkowania brak, kolory wciąż dość żywe. Rączka od smyczy podobnie, taśma trzyma się jak złoto, obszycie przetarło się i zaczyna miejscami powoli odłazić. Kolor zblakł mocniej niż obroża. No i wszelkie elementy metalowe, chociaż moczone regularnie i obficie, zachowały stuprocentową bezrdzawość.

Podsumowując: dla mnie bomba, właśnie dlatego kupiłam nowego Furkidza!
Po prawie roku testowania w każdych niemal warunkach wyszło bowiem, że ten sprzęt, poza tym, że śliczny, jest też bezpieczny, wygodny dla psa i człowieka, a tempo niszczenia się ma takie, że daj mi Boże takie samo ;).
Nowy zestaw prezentuje się tak (chociaż aparat zrobił coś strasznego z kolorem głównym, w rzeczywistości jest piękniejszy milion razy):
A, dodatkowo na zdjęciu genialny furkidzowy patent, IDHolder - to to dydeczko, do którego przyczepiona jest adresówka. Umożliwia przepinanie adresówki jednym ruchem (ma klamerkę typu klik-kilk) między obrożami podobnej szerokości. I tak jak Karolkowi przydaje się to średnio, tak u Fenki i Luny sprawdza się super przy przenoszeniu adresówek z obroży codziennych na stowarzyszeniowe.
I jeszcze jedno - wybór materiałów, którymi Furkidz obszywa swój sprzęt, jest fantastyczny i wciąż troszkę się zmienia. Co jest super, bo w jednym sklepie można kupić i kolorowe wariactwo dla Karola, i stonowany zestaw dla Lunki. No i eeej, ładne!

Na zakończenie, wstawię całe stado w Furkidzach, kiedy tylko je zrobię - bo przecież doszła Spacja i jej szeleczki ;).

4 komentarze:

  1. to zdanko mnie po prostu urzekło: " tempo niszczenia się ma takie, że daj mi Boże takie samo ;)"
    Lubię, jak ktoś umie pisać :D No i chyba zainteresuję się bliżej F-kidzem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa, widzę że kolejny blog o pieskach <3 dodaję do obserwowanych. Liczę na rewanż : *
    cooldogyorkie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Furkidza jeszcze (podkreślam, jeszcze :D ) nie mamy, ale u nas bardzo fajnie sprawdziła sie obroża Red Dingo - wprawdzie nie jest robiona na wymiar, ale jest super trwała, i naprawdę świetnie się spisuje. Przy okazji, jako że nie znalazłam do Ciebie żadnego maila - zachęcam do wymiany w bocznym menu naszego adresu bloga, z bialyjack.blogspot.com, na bialyjack.pl - oczywiście zapraszam do odwiedzin! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Odwiedzam Was regularnie, czytam niektóre rzeczy po kilka razy. A co do adresu, to nie wiem, co jest grane - zmieniłam go już wczoraj, a blogspot uparcie nie chce zapisać tej zmiany. Chwilowo wychodzi na to, że Was usunę, dam blogspotowi moment i zobaczę. Ale wrócicie na pewno!

      Usuń

Dzięki za komentarz!