wtorek, 9 lipca 2013

Piknik z okazji Ogólnopolskiego Dnia Dogoterapii

Nie pisałam przeraźliwie długo i zaległości aż bolą. Nadrabiamy więc!

16 czerwca odbył się piknik z okazji Ogólnopolskiego Dnia Dogoterapii, organizowany przez nasze Stowarzyszenie Zwierzęta Ludziom. Impreza, choć dla nas pierwsza taka, odniosła całkiem przyzwoity sukces. Swojej roli w przygotowaniach do niej nie będę opisywać, natomiast chciałabym skupić się tutaj na Feniutce.
Mała miała łapki pełne roboty. Po pierwsze, kurs paraagility z uczniami Szkoły Specjalnej na Przedwiośniu kończył się pokazem na pikniku. Na samym kursie mała radziła sobie bardzo ładnie, załapała się do telewizji Polsat ;), pięknie współpracowała z małymi przewodnikami. Miałam ciut stresu, jak wypadnie na pikniku, bo jednak warunki tam były zupełnie inne: ring ogrodzony szumiącą na wietrze taśmą i sporo ludzi, a do tego srogi upał. Okazało się jednak, że malutka dała z siebie wszystko i to podwójnie (po krótkim zapoznaniu z ringiem). Wszystko, co miała pobiec, pobiegła jak mała torpeda, przy okazji budząc radość widowni swoją nieukrywaną frajdą z biegania.
Poza pokazem paraagility, miałyśmy też pokaż sztuczek. Tutaj też obawiałam się wycięcia, jednak zupełnie idiotycznie. Wszystkie sztuczki poszły pięknie, włącznie z cofaniem na kładkę do agility. Zachwyciło mnie też pełne skupienie malutkiej mimo mało sprzyjających warunków i, znowu, jej dzika radość z pracy, co zresztą nie umknęło uwadze widzów i prowadzącej, Moniki. Ślicznie się z Fenką pracowało!
Naszym ostatnim popisem miało być ściąganie dzieciom skarpetek, ale tutaj już Fenka powiedziała spokojne, ale stanowcze "mamooo, za dużo". Bez dalszego gadania zeszłyśmy więc z pokazowego ringu, mimo wszystko żegnane pełnym zrozumieniem widzów i dzieciaków i udałyśmy się do jeziorka na krótkie pławienie. Wiadomo, że w każdej pracy trzeba słuchać, co mówi nam nasz pies, a Fenutek miał pełne prawo powiedzieć "stop" po tak pięknej robocie.
W przerwach Fenka siedziała w klatce i tutaj też mnie zachwyciła, bo była cicha i spokojna. Może nie pospała za dużo, ale to i tak zachowanie bez porównania z jej kiedyś zwyczajnym darciem ryjka i miotaniem się tylko dlatego, że pies czuje się porzucony i opuszczony, a chciałby działać.

Krótko mówiąc, zrobiłyśmy więcej, niż kiedykolwiek i piękniej niż kiedykolwiek. Dumna jestem, szczęśliwa i nieco zachwycona.

1 komentarz:

  1. A teraz pytanie (propozycja wpisu), jak wyeliminować darcie ryja u psa. :)

    PS Cieszę się, że wróciłaś do pisania. Ja też miałem przerwę, ale niedługo pojawi się relacja wideo z ostatniego DogOrient'u.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!