wtorek, 28 maja 2013

Nowości, nowości...

Jak w dowcipie - u mnie takie zasuwanie, że nie ma kiedy taczek załadować.
Powinnam pisać o zlocie tollerowym, o ogarnianiu się Charliego, o Fenki ciężkiej a pięknej pracy z dziećmi... Ale nie napisze teraz, bo to masa pisania, na którą czasu chwilowo brak.

Jednakże, wrzucę tu historię o tym, jak to Fenka poznała i polubiła nową koleżankę. Będzie nietypowo, bo autorką historii nie jestem ja, lecz opiekunkoprzewodniczkomama Luny. Swoją drogą, jej/ich blog polecam bardzo szczerze, bo zacny jest on.
Bez dalszej zwłoki, oto historia o Fence i Lunie - odcinek pierwszy, będą dalsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!