czwartek, 25 października 2012

Dogoterapia odkopana

Biję się niniejszym w piersi, jestem niesystematycznym leniem. Nawarstwiło się przez to tematów do poruszenia, z czego najważniejsze są dwa, a pierwszemu z nich poświęcę niniejszy post.

Początek nowego roku szkolnego oznacza powrót do szkół - rzecz to znana. Oznacza to również, że rusza wszelka aktywność dogoterapeutyczna, zarówno w szkołach, jak i rożnych placówkach terapeutycznych i opiekuńczych. Z tego względu nie dość, że wróciłam z Fenką na szkolenie stowarzyszeniowe, to jeszcze udało nam się już dwa razy być na zajęciach.

Pierwszy miał miejsce 6 października i był to spory pokaz w Piastowie, gdzie byłyśmy "skrzydłowymi" Agaty i Gii przy wsparciu Weroniki. Warunki były specyficzne, około 30 osób, większość dorosła lub nastoletnia, z przeróżnymi zaburzeniami, a oprócz nich na sali znajdowali się liczni opiekunowie.
Spotkanie prawie improwizowałyśmy: znalazło się miejsce na przywitanie z dawaniem smakołyków i głaskaniem, pokazy sztuczek, bieganie przez tunel z nóg, przechodzenie pod stojącym na czworaka człowiekiem, karmienie psiaków smakołykami wrzucanymi do miski i pożegnanie z przybijaniem piątki.
I powiem Wam, Fenka sprawdziła się fantastycznie i nie jest jedynie moja obserwacja, ale również komentarze Agaty i Weroniki. Była cudownie skupiona, co jest najważniejsze, a dla niej dość trudne. Była super grzeczna, choć to zdarza się dość często  Była bardzo, bardzo odważna (raz nieco wystraszył ją nadjeżdżający wózek, ale zareagowała niemal niezauważalnym niepokojem). I wcale nie potrzebowała motywacji w postaci prowadzenia za smakołykami - owszem, nagradzałam ją często, ale pracowała jakby sama z siebie. Cudo!
Poza tym teraz, kiedy Fenka dorosła, bardzo dobrze dogaduje się z Gią, a po pokazie biegały razem po parku. To bardzo ważna wiadomość, bo psy często muszą działać w zespołach i warto wiedzieć, które się lubią, a które mniej.

Drugie zajęcia odbyły się 11 października w szkole w Przedwiośniu, gdzie byłyśmy z Magdą i Demi. Tutaj wszystko było o tyle prostsze, że znane - określona wcześniej grupa starszych dzieci z zespołem Downa, autyzmem, MPD i możliwe, że czymś jeszcze, czego nie wychwyciłam. Zajęcia miały uporządkowaną formę lekcji, prowadzonej przez Magdę - Fenka i ja miałyśmy zadanie pomocnicze.
Tutaj też Fena sprawdziła się bardzo fajnie, zachowując się równie dobrze, co w Piastowie. Co więcej  zaskoczyła mnie ogromnie, kiedy Magda zarządziła ćwiczenie z rzucaniem zabawek, a psy miały je przynosić. Była prawie pewna, że Fenka zabawki nie odda, bo wciąż ma z tym kłopoty - a jednak, okazuje się, że praca nad komendą "podaj" się opłaciła, bo po chwili wahania Fenka grzecznie odniosła mi zabawkę do ręki i powtarzała to zachowanie za każdym razem. Myślałam, że zakwitnę ze szczęścia.
Co więcej, praca z Demi też nie sprawia kłopotów, mamy więc już dwa psy, z którymi spokojnie możemy współpracować.

Obecnie Fenka jest na dogoterapeutycznym "urlopie", bo ma cieczkę, a cieczkująca suka nie ma wstępu ani na zajęcia, ani na plac treningowy. Czekam jednak na powrót do zajęć (który ma szansę nastąpić w wielkim stylu, bo pewnie będziemy prowadzić zajęcia z bezpieczeństwa w projekcie Uwaga! Dobry Pies), a tymczasem szlifujemy obedience - o czym w następnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!