poniedziałek, 16 maja 2011

wiedza

Mam zabawne spostrzeżenie: otóż zdobywanie wiedzy sprawia, że różne rzeczy zaczynają się ciekawie łączyć.
Nie raz łapałam się w sytuacji, kiedy o czymś czytałam lub czegoś się dowiadywałam, a jakiś czas później albo ta wiedza okazywała się bardzo przydatna, albo po prostu byłam świadkiem rozmowy na ten właśnie temat.

No i ostatnio, takie zjawiska zdarzają mi się w związku z wiedzą o psach, i to szeroko pojętą.

Przykładem już tutaj omówionym jest przykład Szanty, "upiornej suni", którą wcześniej tu opisałam. Okazało się, że moje - choć jeszcze mizerne - ogarnięcie tematów pozytywnego szkolenia bardzo pomogło, po pierwsze, w kontaktach z nią moich prywatnych, a po drugie (czego dowiedziałam się niedawno) pomogło i relacjom innych z tą sunią, bo to, czego ją nauczyłam, zostało jej w głowie. Powód do małej radości.

A jeszcze ciekawszy splot wiedzy z okolicznościami nastąpił wczoraj w nocy, kiedy tłumaczyłam artykuły związane z teatrem. Jeden z nich bowiem dotyczył "Szalonego Wózkowicza", pana Marka Sołtysa, swoją drogą, niesamowite człowieka. I w artykule jednym zdaniem wspomniany był jego pies, Spike. Zaraz zaraz, pomyślałam. Czy to aby TEN Spike? Szybkie googlanie potwierdziło moje podejrzenie - tak, Spike pana Marka to Spajk, o którego szkoleniu swego czasu, wiele miesięcy temu, na początku mojej "psiej wariacji", przeczytałam jednym tchem całego bloga.

Wniosek? Chyba tylko taki, że teraz trochę lepiej rozumiem, dlaczego tak kręci mnie dowiadywanie się nowych rzeczy, choćby pozornie nieważnych: bo okazuje się, że - choć to komunał - świat jest cudownie pokomplikowany i poplątany i warto poznawać wszystkie, nawet najdziwniejsze jego kawałeczki, bo całkiem fajnie łączą się one z całością.

I wychodzi, że ja naprawdę jestem przeklętym pedagogiem - bo gotowa jestem zakrzyknąć: NIECH ŻYJE EDUKACJA! Również pozaszkolna i również z dziwacznych, pozornie, zakresach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz!