piątek, 26 października 2012

Obedience odkopane

W ramach uzupełniania zaległości na blogu, post o kolejnej ważnej rzeczy.

We wtorek 23 października, po prawie czteromiesięcznej przerwie, wróciłyśmy na plac Dog Campusu, żeby pod czujnym okiem Asi Janiec szlifować posłuszeństwo sportowe.
Powodów tej decyzji jest kilka. Po pierwsze, sukces na przynajmniej jednych zawodach obedience jest jednym z warunków, by pies mógł przystąpić do egzaminu na psa terapeutę w Stowarzyszeniu Zwierzęta Ludziom. Wprawdzie do tego jeszcze daleka droga, ale kiedyś trzeba zacząć, a im wcześniej, tym lepiej. Po drugie, ciągną mnie różne formy zorganizowanej aktywności z psem, wszelkie psie sporty. Frisbee nie ruszymy na poważnie, póki nie zbadam Fenki pod kątem dysplazji; agility niestety musiałyśmy zawiesić z mojego powodu, a posłuszeństwo sportowe jest trzecią, łatwo dostępną opcją (zresztą dog diving to jednak głównie zabawa, flyball przeraża mnie poziomem pobudzenia psa, dogtrekking to rozrywka tylko od czasu do czasu itd). Po trzecie wreszcie, obi ma to do siebie, że psa nadmiernie nie pobudza (a dla Fenki do idealne), uczy precyzji i skupienia (i psa, i człowieka) i, podobnie jak wszystkie sporty, wzmacnia więź psio-ludzką, pomaga się dogadać i zostawia wiele dobrych nawyków u obu stron. I daje się łatwo ćwiczyć wszędzie, bo nie wymaga prawie żadnego sprzętu ;-).
(Z wad, obi jest chyba najmniej widowiskowym z psich sportów w oczach laików - bo co to za frajda, patrzeć, jak pies chodzi przy nodze, siada czy aportuje, to się wydaje takie proste, oczywiste i niemal niewymagające pracy. Dobrze, że pracuję z psem dla siebie i dla niej, nie dla fejmu i pisków fanów, bo musiałabym wybrać inną drogę =).)

Jak było? Nieźle. Fenka z wprawdzie ma cieczkę, więc zrobiła się lękliwa i łatwo się irytuje, ale z drugiej strony widać sporą poprawę, jeśli chodzi o skupienie i chęć do pracy w takiej formie, jaką ja sugeruję. Bardzo ładnie pamięta wszystko, co robiłyśmy: szybko zmienia pozycje, ładnie siada przy nodze, nauczyła się idealnie wpatrywać w moją twarz. Rozwiązał się problem z zostawaniem z tyłu przy chodzeniu przy nodze - zamiast tego pojawił się nowy, tym razem z wyprzedzaniem, ale i to się rozwiąże.
W ramach pracy domowej, mam uczyć Fenkę trzymać w zębach koziołek do aportu (uczymy aportowania "od tyłu", żeby nie uznała, że koziołek to kolejna zabawka do mamlania i noszenia w galopie, tylko pracowała na nim w pełnym skupieniu) i pięknego chodzenia przy nodze na małych odcinkach.

Umówiłyśmy się na treningi dwa razy w tygodniu (rano, co - mam nadzieję - osłodzi Fence czekanie na mój powrót z pracy). Mam zamiar ostro wziąć się do pracy i już na wiosnę coś fajnego pokazać.

czwartek, 25 października 2012

Dogoterapia odkopana

Biję się niniejszym w piersi, jestem niesystematycznym leniem. Nawarstwiło się przez to tematów do poruszenia, z czego najważniejsze są dwa, a pierwszemu z nich poświęcę niniejszy post.

Początek nowego roku szkolnego oznacza powrót do szkół - rzecz to znana. Oznacza to również, że rusza wszelka aktywność dogoterapeutyczna, zarówno w szkołach, jak i rożnych placówkach terapeutycznych i opiekuńczych. Z tego względu nie dość, że wróciłam z Fenką na szkolenie stowarzyszeniowe, to jeszcze udało nam się już dwa razy być na zajęciach.

Pierwszy miał miejsce 6 października i był to spory pokaz w Piastowie, gdzie byłyśmy "skrzydłowymi" Agaty i Gii przy wsparciu Weroniki. Warunki były specyficzne, około 30 osób, większość dorosła lub nastoletnia, z przeróżnymi zaburzeniami, a oprócz nich na sali znajdowali się liczni opiekunowie.
Spotkanie prawie improwizowałyśmy: znalazło się miejsce na przywitanie z dawaniem smakołyków i głaskaniem, pokazy sztuczek, bieganie przez tunel z nóg, przechodzenie pod stojącym na czworaka człowiekiem, karmienie psiaków smakołykami wrzucanymi do miski i pożegnanie z przybijaniem piątki.
I powiem Wam, Fenka sprawdziła się fantastycznie i nie jest jedynie moja obserwacja, ale również komentarze Agaty i Weroniki. Była cudownie skupiona, co jest najważniejsze, a dla niej dość trudne. Była super grzeczna, choć to zdarza się dość często  Była bardzo, bardzo odważna (raz nieco wystraszył ją nadjeżdżający wózek, ale zareagowała niemal niezauważalnym niepokojem). I wcale nie potrzebowała motywacji w postaci prowadzenia za smakołykami - owszem, nagradzałam ją często, ale pracowała jakby sama z siebie. Cudo!
Poza tym teraz, kiedy Fenka dorosła, bardzo dobrze dogaduje się z Gią, a po pokazie biegały razem po parku. To bardzo ważna wiadomość, bo psy często muszą działać w zespołach i warto wiedzieć, które się lubią, a które mniej.

Drugie zajęcia odbyły się 11 października w szkole w Przedwiośniu, gdzie byłyśmy z Magdą i Demi. Tutaj wszystko było o tyle prostsze, że znane - określona wcześniej grupa starszych dzieci z zespołem Downa, autyzmem, MPD i możliwe, że czymś jeszcze, czego nie wychwyciłam. Zajęcia miały uporządkowaną formę lekcji, prowadzonej przez Magdę - Fenka i ja miałyśmy zadanie pomocnicze.
Tutaj też Fena sprawdziła się bardzo fajnie, zachowując się równie dobrze, co w Piastowie. Co więcej  zaskoczyła mnie ogromnie, kiedy Magda zarządziła ćwiczenie z rzucaniem zabawek, a psy miały je przynosić. Była prawie pewna, że Fenka zabawki nie odda, bo wciąż ma z tym kłopoty - a jednak, okazuje się, że praca nad komendą "podaj" się opłaciła, bo po chwili wahania Fenka grzecznie odniosła mi zabawkę do ręki i powtarzała to zachowanie za każdym razem. Myślałam, że zakwitnę ze szczęścia.
Co więcej, praca z Demi też nie sprawia kłopotów, mamy więc już dwa psy, z którymi spokojnie możemy współpracować.

Obecnie Fenka jest na dogoterapeutycznym "urlopie", bo ma cieczkę, a cieczkująca suka nie ma wstępu ani na zajęcia, ani na plac treningowy. Czekam jednak na powrót do zajęć (który ma szansę nastąpić w wielkim stylu, bo pewnie będziemy prowadzić zajęcia z bezpieczeństwa w projekcie Uwaga! Dobry Pies), a tymczasem szlifujemy obedience - o czym w następnym wpisie.

środa, 10 października 2012

Komendy - kolejne porządki

Kiedyś pisałam już podobnego posta, można go znaleźć tutaj. Od tamtego czasu minął jednak prawie rok; Stowarzyszenie wprowadziło nowy system szkoleń, zaczęłyśmy pracę w zakresie obedience, dlatego też postanowiłam odgruzować psie umiejętności. Bardziej dla siebie, ale zapraszam do lektury. (Listę mocno opieram na tamtej, przyznaję się do kopiuj-wklejania, przykro mi, jeśli komuś uprzykrzy to lekturę.)

Komendy stare jak świat:
Fenka: zwrócenie uwagi.
Chodź tu: luźne przywołanie. Ostatnio bywa, że kuleje, co potrafi nieźle mnie zaskoczyć.
Do mnie: podejście i siad przede mną. Dawno nie ćwiczyłyśmy.
Leżeć: luźne warowanie, często powoli i krzywo. Tak ma być.
Siad
Blisko: luźna wersja obediencowego "równaj" - pies idzie przy lewej nodze na luźnej smyczy
Nie: przerwanie zachowania.
Zejdź: precz z łóżka i innych mebli.
Zostaw: "nie bierz tego do pyszczka"
Siusiu: komenda na załatwianie wszystkich potrzeb.
Na miejsce: czyli do klatki.
Idziemy: informacja, że ja idę i pies też ma iść, bo się zgubi albo pociągnę smyczą.

Nowe komendy różne:
Połóż się: najluźniejsza komenda na leżenie. Nieważne tempo i dokładna pozycja, ważne, żeby pies padł i się relaksował.
Na górę: w górę po schodach lub pochyłości
Na dół: analogicznie
Prawo: idziemy w prawo (przydatne w naszym pseudodogtrekkingu i na spacerach, gdy dochodzi się do rozstajów)
Lewo: analogicznie
Naprzód: poganianie, gdy pies jest do mnie przypięty pasem biodrowym
Burek: nasza wersja "cicho", czyli przestań szczekać. Niewielkie sukcesy.
Puść: oddawanie piłek i innych zabawek

Agility:
Tunel: wiadomo
Go: zwolnienie na starcie
In oraz Out: podejścia do hopki od odpowiedniej strony
Tam tam: skręt po hopce
Hop: po prostu hopka
Hooooooop: skok w dal
Koło: wiadomo
Pozycja: zajęcie pozycji między moimi nogami i siad

Obedience:
Noga: dostawienie do lewej nogi i patrzenie mi na twarz
Równaj: marsz przy lewej nodze z patrzeniem na twarz. Wymaga jeszcze masy pracy.
Sit: siad, ale dynamiczny.
Pac: waruj, szybkie i proste.
Zostań: wiadomo. Tutaj mamy spore sukcesy, w różnych warunkach się to udaje - i niezłe porażki, kiedy Fena zrywa zostawanie bez widocznego powodu.
Stop: stanie z marszu. Ledwo zaczęte.
?: stój z siadu i leżenia. Coś zaczęłyśmy, ale nawet komendy nie pamiętam, bo chyba (?) miało to nie być zwykłe "stój".

Sztuczki stare:
Beczka: turlanie się przez prawy bark (tylko tak wychodzi).
Kółko: obrót o 360 stopni w dowolną stronę.
Przybij: przybijanie piątki.
Godzilla: chodzenie na tylnych łapach.
Ukłon: przypadanie na przednie łapki.
Kop: kopanie. Rzadko używane.
Szukaj: mało pracujemy węchowo, ale czasem proszę Fenkę o znalezienie czegoś ta komendą.

Sztuczki nowe:
Wsteczny: sztuczka stara, ale wcześniej niewymieniona. Chodzenie do tyłu. Często z efektownym wejściem zadnimi łapami na coś.
Nos: dotykanie nosem wskazanego przedmiotu.
A ku ku! vel Rzygaj: oparcie się przednimi łapkami na moim ramieniu i schowanie między nie łebka.
Papa: machanie łapką w powietrzu. Dopiero dopracowujemy, ale idzie nieźle.
Pif paf: czyli "zdechł pies". Na tę komendę i ruch ręką udającą pistolet Fenka efektownie wali się na bok lub plecy i prostuje przednie łapy. Szlifujemy czas zostawania w tej pozycji, bo lubi się zrywać zaraz po "ustrzeleniu".
Podaj: domowy aport, przynoszenie przedmiotów do mojej ręki. Udaje się zaskakująco nieźle. Na razie ćwiczone na piórniku, paczce chusteczek i opakowaniu od aparatu.
Pod: przebieganie pode mną, kiedy jestem na czworakach. Powolutku się robi.
Nad: skakanie nad leżącą mną. Nader często z odbiciem od brzucha, które docelowo chcę (bardzo!) wyeliminować.
Czekaj/weź: chodzi o superefektowną sztuczkę, kiedy kładę Fence na nosie smakołyk, każę jej czekać, po czym na moje "weź" ona podbija smaka w powietrze i łapie w pyszczek. Czekanie wychodzi dość super, kombinacja podbicie-łapanie bardzo różnie, ale zabawa jest przednia.
Obejdź: kiedyś znaczyło obejście mnie z prawej i siad przy lewej nodze, ale obie zapomniałyśmy te komendę. Obecnie jest zawołaniem przy zabawie frisbee, że trzeba mnie obiec i lecieć do przodu.
Zdejmij: ściąganie skarpetki. Do doszlifowania, ale fajne.

Niewiele zmieniło się w kwestii słów codziennych, które ą informacją dla psa, nie komendą. Zostało nam "wsiadamy" i "wysiadamy", "wszystko jest ok" i "widzę" to reakcje na różne stresogenne sytuacje "obiad" jako hasło na pełną miskę, "masz" jako zaznaczenie, że czymś psa karmię. Doszło "kubeł" jako informacja, że zakładamy kaganiec, "łapka" kiedy trzeba podnieść łapkę do wycierania albo wyplątać ją ze smyczy, "ręcznik" kiedy zbliża się wycieranie.
Fenka też kojarzy coraz więcej słów, wie, co to "piłka", "skarpetka" i "zabawka".

No, to mamy podsumowanie. Teraz pora brać się za szlifowanie dotychczas poznanych sztuczek i uczenie się nowych. Oraz poważnie, poważnie za obi, bo agility chwilowo i z bólem wieszamy na kołku.

poniedziałek, 1 października 2012

Świder

Wreszcie! Po wielokrotnym obiecywaniu sobie, z którego nic nie wynikało, wreszcie pojechałam z Fenką nad Świder. Pogoda dziś nie rozpieszcza, więc spacer nie był najdłuższy, ale wystarczyło, żeby rozeznać się w terenie. No i cóż, krótka piłka - trzeba tam będzie wrócić. Świder jest zabawnie płytki, przynajmniej tam, gdzie trafiłyśmy, ale faktycznie bardzo czysty i ładny, więc wycieczka liczy się bardzo na plus, pomimo faktu, że Fenka była uprzejma spuścić z prądem rzeki obie piłki na sznurku.
Mam dwa zdjęcia, choć nieco beznadziejne, bo robione cegłą.